Odkąd sięgam pamięcią interesowałem się piłką nożną. Zajmuje ona w moim życiu bardzo ważne miejsce. Moja dziewczyna mówi, że bardziej od niej kocham piłkę. W sumie może mieć ku temu powody, gdyż bardzo dużo czasu spędzam na boisku, rozgrywkach ligowych lub przed telewizorem oglądając relację z meczów.
Moja ukochaną drużyną jest Wisła Kraków. Mam wykupiony karnet na wszystkie mecze na „domowym” stadionie. Gdy udało mi się wygospodarować trochę czasu jeździłem również na mecze wyjazdowe.
Jak wielka była moja radość, gdy w 2008 roku dostaliśmy szansę na grą w Lidze Mistrzów wśród najlepszych europejskich drużyn. Jednak aby dostać się do fazy grupowej musieliśmy pokonać bardzo silnego przeciwnika: FC Barcelonę.
Choćby świat się walił musiałem pojechać na ten mecz. Oczywiście klub organizował wyjazd dla kibiców, jednak nie załapałem się na wolne miejsca. Wraz z kilkoma znajomymi nie daliśmy za wygraną. Postanowiliśmy pojechać do Barcelony na własną rękę. Mecz miał zostać rozegrany pod koniec sierpnia, więc mogliśmy ten wyjazd zaliczyć do wakacyjnych.
Za pośrednictwem jednego ze znajomych mojego kolegi zarezerwowaliśmy hotel w Barcelonie. Jak przystało na dużą miejscowość turystyczną hoteli w Barcelonie jest bardzo dużo więc było w czym wybierać. Na całe szczęście miałem na koncie niewielkie oszczędności, bo na polską kieszeń cena za hotel była dość duża. Jednak czego się nie robi dla ukochanego klubu.
W sumie nawet na tym skorzystaliśmy, bo zamiast jednego dnia zrobiliśmy sobie czterodniowe wakacje. Kolejnej okazji na wyjazd do Barcelony może już nie być.
Droga do Hiszpanii była bardzo długa i męcząca. Dobrze, że każdy z nas miał prawo jazdy i mogliśmy się bez przeszkód zmieniać za kierownicą.
Gdy dojechaliśmy na miejsce zdziwiliśmy się bardzo bo miejsce w którym mieliśmy nocować wcale nie przypominało jednego z tanich hoteli w Barcelonie. Wręcz przeciwnie, prezentował się bardzo okazale. W środku również było bardzo schludnie.
Jednak nie to było najważniejsze. Chodziło przecież o przyszłość mojej drużyny w Lidze Mistrzów. Niestety nie udało się. FC Barcelona pokonała Nas na swoim terenie aż 4:0. Mieliśmy jednak nadzieję na przebudzenie Wisły w meczu rewanżowym.
Nastąpiło ono, jednak wynik 1:0 nie był wystarczający. Trudno. Może jeszcze trafi się taka okazja. Mimo wszystko wyjazd do Hiszpanii był trafną decyzją. Będę go miło wspominał do końca życia.